Poniedziałek w oktawie Wielkanocy

„Dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdy spaliśmy.” (Mt 28,12-13)


Zabezpieczyli się. Postawili warty. Miało się wszystko raz na zawsze skończyć. Znów będą najważniejsi. Jedna noc i tylko jeden grób. I nie upilnowali. Nad ranem grób był pusty.

Tu chodziło o dużo więcej niż schowany skarb. Po jednej i drugiej stronie chodziło o dużo więcej. O Prawdę. Bo żeby się wszystko skończyło, musiało być ciało zabitego na Krzyżu. Pusty grób oznaczał ich klęskę. Oznaczał zwycięstwo nauki Jezusa nawet spoza grobu. To dlatego posunęli się tak daleko. Nie to, że do zwykłego kłamstwa, bo co w tym dziwnego. Ale do kłamstwa żołnierzy, którzy kłamali przeciwko sobie. „Gdy spaliśmy”? Jaki to żołnierz przyznaje się, że spał na warcie? Czym to się może skończyć? Ano niczym. Niczym, gdy się kłamie za zgodą czy poleceniem Ważnych. „A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu”.

Kłamstwo. Jakie proste wydaje się życie oparte na kłamstwie. Zakłamać rzeczywistość. Najchętniej powiedziałabym: ludzie starsi, ludzie PRL-u znają to doskonale. Wszystko było dopasowywane do tego co władza (ta daleka czy ta tuż obok) chciała usłyszeć, do planów, do sytuacji. Wszystko musiało wyglądać tak, jak kazali. Nie miało żadnego znaczenia jak było naprawdę. Tak bym najchętniej powiedziała: że to było kiedyś. Tymczasem teraz też jest czas kłamstwa. Kłamstwa, które na dodatek ma duże możliwości, bo korzysta z internetu, radia, telewizji. Informacje natychmiast są roznoszone na cały świat. Prawdziwe informacje i informacje fałszywe. Można czuć się w tym świecie mocno zagubionym, chyba że samemu roznosi się te kłamstwa. Konsekwencje? Ano żadne. „A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu”. Mogło to brzmieć trochę inaczej: dopóki jesteście z nami, zawsze was wybronimy. Albo jakoś tak.

Kłamstwo. Co to kłamstwo dało? Może trochę więcej zamieszania, może część osób w to uwierzyło, jak mówi Pismo. Ale Jezusa nie da się zamknąć. Nie da się zakneblować. Zmartwychwstał i dowiedział się o tym cały świat. Jeśli Jezus nie może mówić na zewnątrz, to mówi w sercu człowieka. Ci, którzy z Nim walczą, nadal chyba nie wiedzą z Kim walczą. Nadal im się wydaje, że wystarczy postawić straże. I nadal im się wydaje, że nazajutrz znajdą Go w grobie.

Jezusa nie zwycięży jeden czy drugi film, który według zamysłów miał zniszczyć chrześcijaństwo. Jezusa nie zniszczy koronawirus, a niektórzy już się cieszyli, że szybko oduczymy się chodzenia do kościoła. Nie zwyciężą Jezusa nawet profanacje, choć bardzo nas bolą. Jezusa „zwyciężyć” możemy jedynie… miłością. Ci, którzy Go pokochali, nie muszą stawiać warty przy grobie, ani nie muszą Go potem szukać. Tym, którzy Go pokochali, sam pokaże się po Zmartwychwstaniu i powie: „Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech udadzą się do Galilei, tam Mnie zobaczą”.


Poniedziałek, Oktawa Wielkanocna, Rok I
(W kościołach, które obchodzą uroczystość „Emaus”, można odczytać Ewangelię Łk 24,13-35 ze środy w oktawie Wielkanocy)


– – – – –

Bogumiła Szewczyk

opublikowane 5 IV 2021
na katolik.pl/refleksja-katolika

Dodaj komentarz